Nim sześciolatki pójdą do szkoły
Warszawskie Forum Oświatowe 10 maja 2008 r.
Przewidując zainteresowanie tematem „Sześciolatki w szkole”, zaplanowano Warszawskie Forum Oświatowe w obszernej auli Instytutu Głuchoniemych im. Jakuba Falkowskiego przy Placu Trzech Krzyży. Frekwencja nadspodziewanie dopisała. W słoneczną sobotę, 10 maja 2008 r. przyszło ponad 170 osób. Poza stałymi uczestnikami, dyrektorzy i nauczyciele z przedszkoli i szkół, warszawscy radni, pedagodzy i psychologowie z poradni, samorządowcy, liderzy organizacji pozarządowych, wizytatorzy, doradcy, a także rodzice.
Spotkanie wyjątkowe, bo zdarzało się, że wpadali na Forum wiceministrowie, ale po raz pierwszy, podzielił się planami reformy i od początku do końca uczestniczył w debacie urzędujący minister edukacji .
Jolanta Lipszyc dyrektor stołecznego Biura Edukacji i współorganizatorka tego spotkania powitała panią minister i wszystkich uczestników.
Włodzimierz Paszyński, były kurator oświaty, były wiceminister edukacji, obecny wiceprezydent Warszawy, a tradycyjnie moderator Forum, przypomniał jakie zasady dyskusji przyjęło Warszawskie Forum Oświatowe na początku lat 90-tych. Każdy mówi tu we własnym imieniu, reprezentuje tylko siebie, a nie instytucję, w której pracuje. Cytując Aleksandra Kamińskiego, zapewnił, że tutaj każdy ma prawo mieć własne zdanie, ale powinniśmy „różnić się pięknie”. Zapowiedział, że temat będzie gorący, bo wprowadzenie sześciolatków do szkoły, to również nowy pomysł na politykę edukacyjna kraju.
Minister Katarzyna Hall poinformowała na wstępie o planach. We wrześniu roku szkolnego 2009/2010 wszystkie sześciolatki powinny pójść szkół razem z siedmiolatkami. Jeśli rodzice nie zgodzą się, to dziecko będzie mogło zostać jeszcze rok w przedszkolu . - Chcemy zapewnić im prawo do nauki w szkole, pozostawiając rodzicom możliwość wyboru – wyjaśniła. - W Polsce zaledwie 58 % dzieci objętych jest edukacją przedszkolną, to daleko od średniej europejskiej, na wsi tylko 34 %. 539 gmin nie ma żadnego, przedszkola. Usłyszeliśmy, że sześciolatki zostaną objęte subwencją, więc samorządy będą miały więcej pieniędzy na edukację przedszkolną dzieci młodszych. Co przemawia za obniżeniem wieku szkolnego? Przede wszystkim to, że wcześnie kształtuje się potencjał intelektualny dziecka i wtedy najłatwiej wyrównywać jego szanse. Dlaczego tak szybko wprowadza się tę zmianę? Bo to będzie najmniej liczny rocznik, a w związku z tym i koszty będą najniższe. Zmieniona podstawa programowa zostanie dostosowana do wieku najmłodszych uczniów i przejście sześciolatków z przedszkola do szkoły będzie płynne. Poczucie bezpieczeństwa zapewni objęcie pierwszej klasy przedszkolnym standardem opieki. Wcześniej dzieci przejdą badania dojrzałości szkolnej. Dobra, uważna diagnoza małego dziecka wpisana zostanie w zasady systemu.
O wyjaśnienie niuansów pedagogicznych pani minister poprosiła profesor Edytę Gruszczyk Kolczyńską z Akademii Pedagogiki Specjalnej, która kieruje zespołem przygotowującym reformę. Pani profesor, znana w Warszawie, m.in. jako autorka innowacyjnego programu rozwijania matematycznych uzdolnień dzieci w wieku przedszkolnym, zauważyła na wstępie, że wszyscy fascynują się metryką dzieci rozpoczynających szkołę. Nie wiedzą jednak, że różnice w dojrzałości szkolnej mogą sięgać nawet czterech lat. Szkoła pracuje nadal jak za czasów Komeńskiego, w systemie klasowo-lekcyjnym. Na zasadzie wszyscy razem, w tym samym tempie, w ten sam sposób. Na początku dzieci dojrzałe mają więc łatwo i nie muszą się przykładać do nauki, a nawet się nudzą. Dla dzieci, które nie osiągnęły dojrzałości wszystko jest za trudne. Dlatego tworzony program, uwzględniając indywidualne różnice w rozwoju, skupi się na określeniu wymagań końcowych po klasie III. Na tym etapie zakres treści nauczania zostanie ograniczony do tego, co niezbędne. - Bo uczyć dużo nie znaczy dobrze – dodała pani profesor. Jedna piąta czasu zostanie przeznaczona na to, aby dzieci mogły bawić się „w co chcą i jak chcą”. Dzieci będą też przebywać dłużej na powietrzu.
Jeśli chodzi o przedstawione założenia trudno, było nie zgodzić się z panią profesor. Propozycje szczegółowych rozwiązań nie były już bezdyskusyjne. W połowie roku wszystkie pięciolatki mają być badane w przedszkolach (dlaczego jednak nie w poradniach, które są do tego przygotowane?) – diagnoza określi w jakim stopniu przygotowane są pod względem fizycznym, emocjonalnym i społecznym do nauki szkolnej. Dzieci, które nie osiągnęły dojrzałości, będą w przedszkolach intensywnie wspomagane. Jeśli do czerwca nie „dogonią” rówieśników, to będą mogły jeszcze przez rok pozostać w przedszkolu, korzystając ze specjalistycznej pomocy.
Następne wystąpienie mogło zaskoczyć, bo Teresa Ogrodzińska, prezes Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego i animatorka znanego w kraju programu Gdy nie ma przedszkola zajmowała się dotąd upowszechnianiem edukacji przedszkolnej na wsi i w małych miejscowościach. Sukcesem kierowanej przez nią fundacji było utworzenie w wielu miejscach, gdzie nie ma żadnego przedszkola, niewielkich innowacyjnych, alternatywnych ośrodków wychowania przedszkolnego. Ośrodki te działają obecnie kilka razy w tygodniu, przy wsparciu lokalnej społeczności i w ścisłej współpracy z rodzicami, biorącymi udział nawet w przygotowaniu zajęć. Tymczasem Warszawa, to najbogatsze miasto z doinwestowanymi, wielooddziałowymi przedszkolami publicznymi, których jest ponad 300, ze świetnie przygotowaną kadrą przedszkolną i doradcami metodycznymi, ze wskaźnikiem upowszechnienia edukacji przedszkolnej na europejskim poziomie ponad 90%. Z referatu wynikało jednak, że nie jest tak różowo. Również w stolicy przydałoby się jeszcze dwa tysiące miejsc w przedszkolach. Dotkliwym problemem jest brak trzech tysięcy miejsc w żłobkach. Powstaje właśnie program „Mali Warszawiacy” ukierunkowany na rozwiązania tego problemu. Teresa Ogrodzińska, bierze w nim udział i gotowa jest zaadaptować doświadczenia Fundacji Komeńskiego do warunków warszawskich. Ma następującą receptę na sukces sześciolatków w szkole: przede wszystkim elastyczna podstawa programowa, podmiotowe relacje nauczycieli z dziećmi, profesjonalna i stale doskonalona kadra pedagogiczna, partnerska współpraca nauczycieli z rodzicami, także programy adaptacyjne ułatwiające dzieciom bezstresowe przechodzenie z przedszkola do szkoły oraz, co też istotne, odpowiedni standard organizacyjny.
Dr Krystyna Kamińska z Uniwersytetu Łódzkiego od wielu lat zajmuje się edukacją małego dziecka w systemach oświaty krajów europejskich. Była też uczestnikiem zespołu eksperckiego, powołanego przez Centralny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli i koordynowanego przez Zofię Kuklińską. Zespół ten opracował i przekazał MEN w 2005 r. innowacyjny projekt podstawy programowej edukacji elementarnej. Nowość polegała na tym, że podstawa obejmowała jednocześnie wychowanie przedszkolne i edukację wczesnoszkolną w klasach I - III. Nikt nie wie, dlaczego ministerstwo pominęło projekt, który wcześniej zamówiło. Referat Krystyny Kamińskiej pozwolił zorientować się, że w większości krajów Europy sześciolatki są już w szkole. Nie jest to jednak bezwyjątkową regułą, bo np. w niektórych krajach skandynawskich, np. w Finlandii, obowiązkiem szkolnym objęte są dopiero siedmiolatki. Niepokoi niski wskaźnik upowszechnienia edukacji przedszkolnej w naszym kraju, bo w wielu krajach Unii Europejskiej przekracza on już 90 %. (np: 95% Francja, Włochy). Zdaniem prelegentki polskie sześciolatki też powinny pójść do szkoły, gdyż obserwuje się akcelerację rozwoju małych dzieci i nie należy hamować tego procesu. - Problem nie leży jednak w wieku obowiązku szkolnego, a w sposobie pracy polskiej szkoły, która nie jest przygotowana do przyjęcia sześciolatków pod względem pedagogicznym, bo nie potrafi pracować z nim metodami przedszkolnymi skutecznie wspierającymi rozwój – stwierdziła prelegentka. Badania wykazały, że nawet oddziały przedszkolne w szkołach (niesłusznie i nieformalnie zwane potocznie zerówkami) odchodzą od wskazanej metodyki przedszkolnej i szybko upodabniają się do typowej klasy szkolnej. Zapomina się o tym, że dzieci młodsze potrzebują dużo ruchu, poznają świat w zabawie, a uczą się w kontaktach z rówieśnikami. Jednak szkoła na to nie pozwala. - Dla naszej szkoły najważniejsze są kapcie – zakończyła.
Po tych wystąpieniach rozpoczęła się debata. Na wstępie Włodzimierz Paszyński zaproponował, aby szukać odpowiedzi na kilka głównych pytań, poczynając od najważniejszego: czy sześciolatki powinny być w szkole? Apelował też, aby przedstawiać racjonalne, a nie emocjonalne argumenty. Okazało się, że w ferworze debaty nie jest łatwo trzymać się tej reguły. Nie ma tu miejsca na odnotowanie wszystkich głosów w tej ciekawej i szczerej dyskusji. Można jednak wskazać główne wątki.
Sposób wprowadzania reformy. Jaki powinien być? Ewolucyjny czy rewolucyjny? Czy w ciągu półtora roku samorządy zdążą przygotować w szkołach miejsca dla sześciolatków, zapewnić odpowiednie warunki i przeszkolić nauczycieli? Z wystąpienia pani minister wynikało, że za szybką zmianą przemawiają względy ekonomiczne.
Włodzimierz Zielicz, nauczyciel matematyki i fizyki w klasach z maturą międzynarodową w Liceum im. Kopernika w Warszawie (również publicysta oświatowy) miał poważne wątpliwości. - Nie będzie pieniędzy na przygotowanie w tak krótkim czasie potrzebnej bazy w szkołach dla młodszych dzieci - argumentował. Zapomina się o tym, że w Polsce nakłady na ucznia są niewspółmiernie niższe niż w krajach Unii. Stan bazy jest zły. Wystarczy przypomnieć, że połowa naszych szkół mieści się w budynkach sprzed wojny.
Karolina Elbanowska z Legionowa, matka czworga dzieci, stwierdziła, że nie jest przeciwna posłaniu sześciolatków do szkół, gdy szkoły będą przygotowane. Razem z mężem Tomaszem rozpoczęła kampanię przeciwko - jak stwierdziła – zbyt pośpiesznie wprowadzanej reformie. Założyli stronę internetową dla rodziców. Oboje zbierają teraz podpisy pod listem do ministerstwa, upominając się o dzieci z roczników 2002 i 2003. - Skoro do Euro 2012 przygotowujemy się przez wiele lat, dlaczego zmiany w edukacji wprowadzamy od razu - pytała? Jej zdaniem nie ma dodatkowych sal lekcyjnych i świetlic, sześciolatki maja się uczyć razem z siedmiolatkami, więc będą przepełnione klasy, szkoły są nieprzygotowane,brakuje na ich terenie odpowiednich dla maluchów placów zabaw.
Wojciech Sołdatuk, pracownik wymiaru sprawiedliwości i ojciec pięciolatka, przyznał, że osobiście jest za obniżeniem wieku szkolnego, ale proponował stopniowe wprowadzanie tej zmiany, w kilkuletnim okresie przejściowym.
- Wiecie państwo z czego wynika opór, głównie z tego, że przedszkole w przeciwieństwie do szkoły daje dzieciom i rodzicom bezpieczeństwo emocjonalne – oświadczyła Ewa Humel z Polskiego Stowarzyszenia Rodziców. Dlatego do dobrych przedszkoli ustawia się kolejka oczekujących.
Poparła ją Mirosława Suchocka ze stowarzyszenia Integracja – W warszawskiej szkole, która pracuje na dwie zmiany, mój syn boi się wejść do toalety. Nie wyobrażam sobie w takiej szkole sześciolatków.
Przewodnicząca Komisji Oświaty Rady Warszawy - Małgorzata Żuber Zielicz oraz Danuta Adamczewska, nauczycielka fizyki postulowały, aby zbadać, dlaczego nie powiodła się poprzednia reforma i wyciągnąć z tego wnioski. - Pani profesor mówiła tu wspaniałe rzeczy, ale założenia, znowu mogą zostać wypaczone – przestrzegała radna. Należy przeanalizować doświadczenia z poprzedniej reformy. Od początku należy się skupić na realiach i zadbać o wysoką jakość wprowadzanych rozwiązań.
Krzysztof Skolimowski, zastępca burmistrza dzielnicy Mokotów był zdania, że nie mamy czasu na długofalowe planowanie tej reformy. Nierozwiązane problemy edukacji początkowej, co widać także na Mazowszu, prowadzą do nierówności szans i obniżenia osiągnięć edukacyjnych młodzieży wiejskiej. Rodzi się coraz więcej dzieci i za kilka lat warunki do wprowadzenia tej reformy mogą być jeszcze mniej sprzyjające.
Podobnego zdania była Ewa Masny z Rady Warszawy. Planowana reforma wywołała w kraju ogromne zainteresowanie. Trzeba tylko wesprzeć proces zmian i uspołecznić go. Z obserwacji wynika, że zaangażowanie w oświatę jest w Warszawie mniejsze niż na prowincji. Tam spontanicznie włączają się środowiska lokalne, nawet przysłowiowe koła gospodyń wiejskich. W stolicy jest więc potrzebna promocja tej reformy.
Ligia Krajewska, wiceprzewodnicząca Rady Warszawy przypomniała, że wprowadzenie obowiązkowego wychowania przedszkolnego sześciolatków traktowano jako wstęp do obniżenia wieku obowiązku szkolnego. Opór wynika stąd, że społeczeństwo boi się dzisiejszej szkoły. Dlatego trzeba tę szkołę zmienić.
Włodzimierz Paszyński powiedział, że jest zwolennikiem obniżenia wieku szkolnego, pod warunkiem, że zdąży się przygotować przemyślaną podstawę programową. Obiecał, że jeśli chodzi o miejsca w szkołach oraz wyposażenie klas i świetlic, Warszawa zapewni sześciolatkom dobre warunki. Będą oddzielne świetlice, w miarę możliwości zadba się o place zabaw. Odniósł się natomiast sceptycznie do propozycji pozostawiania w przedszkolu tych sześciolatków, które nie osiągnęły dojrzałości szkolnej. Stwierdził, że drugoroczność na samym początku kariery edukacyjnej budzi poważne wątpliwości pedagogiczne.
Dlaczego reforma skraca okres nauki? Na tę zmianę zwróciły uwagę Dorota Grupińska przewodnicząca Rady Warszawy oraz Małgorzata Żuber – Zielicz. Skupiamy się wszyscy na obniżeniu wieku szkolnego, a nie zauważamy, że proponowana reforma skróci okres nauczania. Dzisiaj obowiązek edukacji obejmuje 13 lat: rok obowiązku przedszkolnego i 12 lat nauki. Po reformie młodzież będzie kończyć naukę w wieku 18 lat. Ministerstwo nie skorzystało z możliwości i nie przewidziało zmiany struktury szkolnictwa i wprowadzenia np. czteroklasowego liceum. Jednocześnie zostanie skrócona o jeden rok edukacja przedszkolna. Jakie argumenty przemawiają za taką zmianą? Czy propozycję tę poprzedziły jakieś badania? Dlaczego, znając dramatyczną sytuację w wychowaniu przedszkolnym, nie wprowadzamy obowiązku wychowania przedszkolnego dla pięciolatków?
Potrzeba lepszego programu nauczania. Nowa podstawa programowa powinna być budowana od dołu, zaczynając od programu przedszkola. - Czy po opracowaniu podstaw programowych nie należałoby wrócić do problemu struktury szkolnej – zastanawiał się Włodzimierz Paszyński - Czy np. edukacja wczesnoszkolna nie powinna obejmować klas I – IV.
Anna Florek, dyrektorka innowacyjnego, niepublicznego przedszkola integracyjnego miała zastrzeżenia do niektórych sformułowań w projekcie nowej podstawy edukacji wczesnoszkolnej. We fragmencie odnoszącym się do edukacji technicznej jest zapis „dziecko zdaje sobie sprawę z możliwości kradzieży, dlatego pilnuje swoich przedmiotów”. W wychowaniu fizycznym – tu wskazała inny przykład - znajdujemy segregacyjny zapis o osobach niepełnosprawnych. - Czy nowa podstawa nie powinna być wolna od takich negatywnych tendencji?
Niezbędna jest zmiana biurokratycznych przepisów. - Życzę, aby udało się wprowadzić planowane zmiany. Będzie to jednak wymagało ograniczenia biurokracji oświatowej i uproszczenia prawa - zwrócił się do pani minister Tadeusz Adamiec, dyrektor Instytutu Głuchoniemych, kawaler Orderu Uśmiechu, gospodarz spotkania. Szkoły są przeciążone zbędną dokumentacją. Żąda się np. aby Instytut przygotował 7 statutów, których nikt potem nie czyta. A tymczasem brakuje nam wsparcia w codziennej pracy z dziećmi i młodzieżą.
- Jeśli chcemy przyjaznej szkoły dla maluchów, to musimy wybrać najlepszych nauczycieli i szkolić ich – postulował Andrzej Wyrozębski, naczelnik śródmiejskiego wydziału oświaty (do niedawna dyrektor innowacyjnego gimnazjum przy ul. Twardej). Wymaga to jednak uelastycznienia przepisów związanych z kwalifikacjami nauczycieli. O bezsensie tych przepisów niech świadczy fakt, że nauczyciele klas I-III nie będą mieli uprawnień do pracy z sześciolatkami w świetlicy. - Trzeba zmienić wiele absurdalnych przepisów związanych z awansem zawodowym nauczycieli i kwalifikacjami - zgodził się z przedmówcą Włodzimierz Paszyński.
Zdaniem Ligii Krajewskiej szansę dla wsi i zaniedbanych środowisk stworzyło wywalczone przez Fundację Komeńskiego rozporządzenie MEN dopuszczające inne formy wychowania przedszkolnego (zespoły wychowania przedszkolnego i punkty przedszkolne). Równocześnie trzeba jednak zmienić dla tych form obowiązujące przepisy dostosowane do tradycyjnych przedszkoli, np. dotyczące wymagań lokalowych, sanitarnych, straży pożarnej, BHP.
- Czy to nie pora, aby przy okazji reformy znieść rejonizację – sugerowała Jolanta Lipszyc. W Warszawie są takie dzielnice, gdzie szkoły są przepełnione i takie, w których nie ma tego problemu.
Reforma wymaga wzmocnienia systemu pomocy psychologicznej. - Biorąc pod uwagę zapowiedziane zmiany, należałoby przydzielić psychologów i logopedów do przedszkoli - postulowała Beata Potocka - Żurawska, dyrektorka przedszkola. Obecnie psycholog jest oddelegowany do przedszkola. Kiedy skupi się na planowanych w ramach reformy szczegółowych diagnozach, placówka zostanie praktycznie pozbawiona pomocy psychologicznej.
Do tej pory diagnozę robiły poradnie, teraz zajmą się tym psychologowie w przedszkolach. Kto udzieli pomocy psychologicznej tym pięciolatkom, które, jak wykaże diagnoza, wymagają wsparcia – pytała Mirosława Suchocka.
Agnieszka Kleszewska, psycholog z poradni przypomniała o ograniczeniach systemu pomocy psychologiczno - pedagogicznej. Nawet w Warszawie, która ma najlepsze warunki, jeden psycholog przypada na 1100 dzieci. W Polsce przypada jeden psycholog na 6 tysięcy. - Czy można się spodziewać, że w związku z reformą, że będzie zwiększona liczba etatów w poradniach?
Ewa Masny uważała, że trzeba zmienić sposób pracy psychologa w przedszkolu i szkole. To musi być osoba, która potrafi pracować bezpośrednio z dziećmi, rodzicami i nauczycielami.
W reformie należy zadbać o dzieci niepełnosprawne. - Tu rozmawiamy cały czas o dzieciach pełnosprawnych – przypomniał Tadeusz Adamiec. Do Instytutu Głuchoniemych trafiają dzieci odrzucone, skazane na niebyt. Propozycję pani profesor, aby pięciolatek był obserwowany i diagnozowany w naturalnych warunkach, tam gdzie przebywa, należałoby rozszerzyć na cały okres dzieciństwa, od urodzenia. I trzeba to połączyć z programami łagodzącymi stres rodziców dzieci z problemami rozwojowymi.
Mirosławę Suchocką zaniepokoiło to, że reforma skróci o rok edukację przedszkolną dzieci niepełnosprawnych.
Trzeba lepiej przygotować nauczycieli młodszych dzieci. - Reforma pociągnie jednak za sobą konieczność zatrudnienie dodatkowych nauczycieli. Zabraknie np. nauczycieli języka angielskiego – obawiała się Jolanta Lipszyc.
Przyjazna, bezpieczna szkoła, do której powinny trafić sześciolatki, będzie wymagała dobrych odpowiednio przygotowanych nauczycieli. Planując tę zmianę - postulowała Ligia Krajewska - trzeba przygotować nauczycieli-trenerów, którzy potrafią pracować z różnymi zespołami nauczycielskimi.
Reforma wymaga wsparcia finansowego i poprawy bazy szkolnej. Uczestnicy nie mieli pewności, czy ministerstwo zaplanowało odpowiednie fundusze na przeprowadzenie tej reformy. Planowana zmiana nie może wyłącznie obciążać samorządów i dyrektorów szkół. Bez pomocy rządu biedniejszym gminom zabraknie środków na przygotowanie bazy i nauczycieli. Padła propozycja, aby wykorzystać na ten cel fundusze unijne. - Skoro mamy Rok Przedszkolaka – upomniała się Teresa Ogrodzińska - to może przesunąć te środki na upowszechnianie nowych form edukacji przedszkolnej i na doskonalenie nauczycieli przedszkoli i klas I – III ?
Włodzimierz Taboryski, stały uczestnik spotkań Forum, dyrektor niepublicznego liceum
im. J. Grotowskiego, zwrócił uwagę, na problemy lokalowe. Wypełniając zadania reformy, oświata gminna będzie teraz potrzebowała taniego, energooszczędnego i mobilnego budownictwa, z modułami, które łatwo dostosować do różnych miejscowych potrzeb.
W formie podsumowania
Minister Katarzyna Hall wyraziła satysfakcję, że mogła uczestniczyć w autentycznej, gorącej dyskusji, która dała pracownikom ministerstwa materiał do przemyśleń. Sugerowała, aby kolejne spotkanie poświęcić programowi nauczania a następnie skupić się na poprawie jakości pracy szkoły. Odradzała natomiast planowanie kolejnej reformy strukturalnej. Stwierdziła, że kraju nie stać na nią. Starała się uspokoić obecnych tu rodziców i przedstawicieli samorządu, że planowana zmiana polegająca na obniżeniu wieku obowiązku szkolnego nie będzie nagła. Na rozmowy z samorządami, najważniejszymi partnerami, ministerstwo przewidziało cały rok. Pani minister zapewniła, że rozumie obawy rodziców. Dlatego każdy rodzic sześciolatka będzie mógł sprawdzić, jakie są lokalne warunki i podjąć decyzję, czy chce posłać dziecko do tej konkretnej szkoły, czy nie. Ministerstwo zamierza ograniczyć biurokrację w przedszkolach, szkołach i poradniach. Mniej rygorystyczne przepisy ułatwią zakładanie ośrodków przedszkolnych. Planuje się także zmianę przepisów dotyczących kwalifikacji nauczycieli. Każdy nauczyciel będzie mógł uczyć w świetlicy, te same kwalifikacje będą wymagane od nauczycieli przedszkoli oraz klas I – III. Wyraziła osobiste przekonanie, że edukacja szkolna powinna jednak kończyć się w wieku 18 lat. A ludzie dorośli lepiej, żeby już byli już na studiach, albo w pracy.
Stali uczestnicy Warszawskiego Forum mówili w kuluarach, że dawno nie było tak ciekawego spotkania, że przypomniał im się początek lat dziewięćdziesiątych, kiedy spierano się tu o najważniejsze sprawy w oświacie.
Zanotował: Janusz Kostynowicz
Serdecznie zapraszamy
na spotkanie
Warszawskiego Forum Oświatowego
„Sześciolatki w szkole”
które odbędzie się w sobotę, 10 maja 2008 r. godz. 9.00 – 12.45
w Instytucie Głuchoniemych, Warszawa, Plac Trzech Krzyży
Propozycja obniżenia wieku obowiązku szkolnego wzbudziła zainteresowanie społeczne i prowokuje do zadania różnych pytań, szukania na nie odpowiedzi...
W spotkaniu wezmą udział: Pani Minister Edukacji Narodowej – Katarzyna Hall oraz dyrektorzy i nauczyciele przedszkoli, szkół i poradni pedagogiczno - psychologicznych, liderzy organizacji pozarządowych działających na rzecz małych dzieci, nauczyciele akademiccy, warszawscy radni i przedstawiciele władz samorządowych stolicy, wizytatorzy, rodzice i przedstawiciele stowarzyszeń rodzicielskich.
W programie spotkania zaplanowano:
9.00 - 9.20 - Powitanie, wstęp - Włodzimierz Paszyński, Jolanta Lipszyc
9.20 - 9.40 - Małe dziecko w reformie edukacji –
Katarzyna Hall - Minister Edukacji Narodowej.
9.40 - 10.00 - O dobrą edukację dla najmłodszych - Teresa Ogrodzińska, Fundacja Rozwoju Dzieci im. J.A. Komeńskiego
10.00 - 10.15- Edukacja małego dziecka w systemach oświaty krajów Unii Europejskiej
– dr Krystyna Kamińska, Uniwersytet Łódzki.
10.15 -10. 30 - Przerwa kawowa
10. 30 - 12. 30 - Dyskusja
12. 30 – 12.45 Podsumowanie, wnioski
W imieniu organizatorów zapraszają
Włodzimierz Paszyński i Jolanta Lipszyc
|