|
11 lutego 2006
Absurdy biurokratyczne w oświacie
Biurokracja w szkole i jej wpływ na funkcjonowanie oświaty, czyli rozmyślania polskiego nauczyciela z ambitnej szkoły, która chce służyć dziecku.
Instytucje państwowe, w tym szkoła, nie mogą istnieć bez dokumentów. Można zadać sobie jednak pytanie, gdzie jest nieprzekraczalna granica, kiedy ilość dokumentów zaczyna uniemożliwiać wykonywanie podstawowych zadań stawianych przed daną instytucją..
Dokumenty, a raczej ich ilość i jakość, zaczynają blokować podstawowe zadania stawiane przed szkołą. Szkoła przestała wychowywać i uczyć, a stała się fabryką produkującą nieskończone ilości dokumentów, dokumentów dziwnych, niejasnych, powielających się, bez sensu. Lada moment nauczyciel nie będzie mieć czasu na kontakt z dzieckiem, ponieważ będzie musiał wypełniać kolejne tabelki, czy tworzyć nieskończone sprawozdania, opinie, statystyki.
Polski nauczyciel, jeśli chce wykonywać bez zastrzeżeń zadania stojące przed szkołą
oraz polecenia swoich zwierzchników musi prowadzić następującą dokumentację ( a nie jest to lista zupełna):
- Wypełniać dziennik lekcyjny i arkusze ocen.
- Wypełniać dzienniki zajęć pozalekcyjnych.
- Tworzyć statystykę klas, które prowadzi (śródsemestralną, półsemestralną i roczną).
- Tworzyć co roku roczny plan wychowawczy swojej klasy.
- Tworzyć co roku harmonogram tematów godzin do dyspozycji wychowawcy.
- Tworzyć co roku kryteria oceny zachowania ucznia.
- Tworzyć co roku rozkład materiału z wykładanego przedmiotu dla każdej klasy.
- Tworzyć co roku kryteria oceniania z danego przedmiotu.
- Tworzyć co roku plan wynikowy dla każdej klasy (dokument dokładnie opisujący wymagania wobec ucznia na każdej lekcji. Przykładowo plan wynikowy z języka polskiego to około 100 stron).
- Pisać konspekt, scenariusz każdej lekcji.
- Tworzyć programy nauczania zajęć pozalekcyjnych.
- Tworzyć rozkład zajęć pozalekcyjnych.
- Tworzyć program każdej, nawet godzinnej, wycieczki klasowej.
- Tworzyć dokumentację własnego dorobku zawodowego, niezbędną do awansu zawodowego nauczyciela (w skład wchodzą m.in. plan rozwoju zawodowego, sprawozdanie z realizacji programu, programy nauczania i wychowawcze, niezliczona ilość zaświadczeń potwierdzających uczciwość nauczyciela).
- Tworzyć co roku harmonogram 40 godzinnego tygodnia pracy nauczyciela
(tu nauczyciel musi się wytłumaczyć, za co bierze pensję).
- Tworzyć programy projektów ogólnoszkolnych i międzyszkolnych, sprawozdania
z realizacji projektów (ten punkt odnosi się jedynie do tych nauczycieli, którzy chcą być nowocześni i atrakcyjni dla swoich uczniów, dla tych, którzy chcą, aby szkoła
nie tylko uczyła, ale i proponowała dzieciom coś jeszcze. Dokumentacja taka to około 100 stron)..
- Pisać opinie o uczniach dla wskazanych instytucji i nauczycielach stażystach.
- Opracowywać próbne egzaminy przed maturą, egzaminem gimnazjalnym
czy po szkole podstawowej
- Pomagać rodzicom uczniów w przygotowaniu wniosków i dokumentów np. stypendialnych.
- Tworzyć wszelkiego rodzaju tabele, zestawienia, statystyki na bieżąco zlecone
przez zwierzchników.
Lista wymagań biurokratycznych wobec dyrektora szkoły jest praktycznie nieskończona, gdyż:
- Nie jest ustalony zakres sprawozdawczości, jakiej może wymagać organ nadzorujący (KO), a jakiej organ prowadzący (jednostka samorządowa) oraz OKE i CKE.
- Brak jest synchronizacji programów i zasobów komputerowych, które gromadzą "wiedzę" o poszczególnych placówkach (liczba klas, uczniów, pracowników, itp.) tak, aby urzędnik kuratoryjny i samorządowy mogli czerpać potrzebną im wiedzę z zasobów już utworzonych i nie opracowywali kolejnych tabel i statystyk.
- Oprócz niezwykle i ponad miarę rozbudowanego komputerowego Systemu Informacji Oświatowej który miał być wykorzystywany do sprawozdawczości dla GUS wymaga się od szkół pełnej sprawozdawczości " jak dawniej".
- Rozporządzenia Ministerstwa Edukacji co roku zmieniające zasady oceniania, klasyfikowania, promowania
- zmieniające nazewnictwo ocen (mierna = dopuszczająca)
- dopuszczające możliwość podwyższania oceny
skutkują koniecznością dokonywania pracochłonnych korekt regulaminów i wewnątrzszkolnego systemu oceniania, a także w wielkim wymiarze Statutów.
- Wypełnianie "Hermesa" dotyczące logowania się maturzystów, które powinno być obowiązkiem ucznia - maturzysty, nie pracownika szkoły, obciąża na ogół wicedyrektora.
- Absurdem są sprawozdania z wypoczynku zimowego i letniego młodzieży
- Absurdem jest sposób mierzenia jakości pracy szkoły, jeśli podstawowym narzędziem pomiaru są ankiety. (czasochłonne, papierochłonne, mało miarodajne)
- Zbędne jest produkowanie planów rozwoju szkoły w wersji 5 lat i 1 rok; podobnie plan nadzoru wystarczyłby jeden na każdy kolejny rok szkolny, tym bardziej, że realizacja planów jest ściśle uzależniona od budżetu, jaki organ prowadzący przeznaczy na prowadzenie szkoły i od pomysłów tegoż organu zwykle podejmowanych ad hoc.
- Sprawdzanie obowiązku realizowania nauki nie musi, ale obciąża szkoły. A wystarczyłoby nazwiska gimnazjalistów wpisać do stosownego programu (w chwili, kiedy jeszcze są uczniami gimnazjum i sprawdzić w programie służącym do wspomagania rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych, gdzie zostali przyjęci).
- Absurdalny jest sposób rejestrowania zastępstw i egzekwowania dokumentów potwierdzających, że ich realizacja jest prawidłowa. Nauczyciele i dyrektorzy nie mogą być traktowani jak osoby z założenia nieuczciwe.
- Arkusz organizacji roku szkolnego, którego przygotowanie w Warszawie zwykle pochłania kilka tygodni pracy kilku osób, powinien zawierać ważne i niezbędne informacje; wymaga dopracowania i uproszczenia.
- W Warszawie utworzono Biura obsługi Finansowej i praktycznie w każdej szkole pracownik bez przygotowania prowadzi dokumentację wydatków ( aby dyrektor nie złamał dyscypliny finansowej), planuje się budżet i wykonuje czynności, które powinna wykonywać wykwalifikowana księgowa
- Dokumentację godzin ponadwymiarowych w Warszawie zbiera się w trzech miejscach: szkole, Dzielnicowym Wydziale Oświaty i Dzielnicowym Biurze Obsługi Finansowej
- A pełną dokumentację wycieczek zagranicznych w szkole, Dzielnicowym Wydziale Oświaty i Kuratorium Oświaty
- Dokumentacja egzaminów zewnętrznych, a zwłaszcza maturalnego jest rozbudowana z sensem, ale do granic absurdu
- Rekrutacja do klas pierwszych zaczyna się w szkołach ponadgimnazjalnych w trakcie matur (zewnętrznych i wewnętrznych równocześnie), choć gimnazjaliści powinni się logować w systemie w swoich gimnazjach. Dopiero po otrzymaniu wyników testów gimnazjalnych dokonują oni sensownych korekt swojego wyboru i to powinien być termin rozpoczęcia rekrutacji. W liceach egzaminy maturalne wchodzą w fazę końcową.
- Absurdem jest tworzenie karty etyki zawodowej nauczyciela - będzie to jeszcze jeden dokument bez żadnego wpływu na realne życie. Nauczyciele to w znakomitej większości ludzie posługujący się przyjętym w naszej kulturze systemem wartości moralnych wynikających z dekalogu.
- Absurdem jest tworzenie karty przywilejów dla dyslektyków i dysgrafików, od dawna wiadomo że sprawa jest patogenna, podczas gdy wystarczyłoby wydłużyć czas sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego - kto skończy wcześniej, wychodzi, a wszyscy, którym to potrzebne - mają go ile trzeba. Takich prostych rozwiązań można przytoczyć setki.
Postulaty:
- Należy określić, zapewne z poziomu MEN, zakres informacji, jakie szkoła danego typu powinna gromadzić i - w określonym zakresie - udostępniać innym podmiotom. Sądzę, że bardzo pożyteczną mogłaby okazać się dyskusja społeczna dotycząca owego zakresu informacji - jeśli dowolna instytucja oświatowa spróbuje to określić w zaciszu swych gabinetów, to zapewne będzie to zakres szerszy, niż naprawdę niezbędny dla sprawnego działania systemu oświaty. Powinna to być starannie przemyślana baza informacji, z której można byłoby łatwo pozyskiwać dane interesujące jakiś podmiot zewnętrzny. Powinien też zostać określony - krajowy bądź wojewódzki - dysponent takiej oświatowej bazy informacyjnej
- W szkole, na podstawie opracowanego dla MEN programu komputerowego, powinny być gromadzone i systematycznie aktualizowane różne informacje dotyczące nauczycieli, dyrekcji, uczniów, a także warunków lokalowych i finansowania działalności placówki. Każda kopia tej informacji przekazywana byłaby przez szkołę, w określonym w roku szkolnym rytmie, dysponentowi oświatowej bazy informacyjnej.
- Szkoły byłyby zobowiązane do wypełnienia tej bazy swoimi danymi, np. w przeciągu roku, a także do aktualizowania różnych kategorii informacji w określonym dla tej kategorii rytmie (np. coroczna aktualizacja listy uczniów i zatrudnionych nauczycieli).
- Powinien istnieć jeden, zewnętrzny wobec szkół podmiot oświatowy - dysponent oświatowej bazy informacyjnej, utrzymujący u siebie i aktualizujący bazę informacji o szkołach np. danego województwa; podmiot ten, na ściśle określonych zasadach, udostępniałby wybrane informacje z tej bazy innym zainteresowanym, a zewnętrznym wobec szkoły podmiotom.Szkoła z założenia nie udostępniałaby bezpośrednio, innym niż dysponent bazy podmiotom, informacji o sobie.
- W przypadku pojawienia się potrzeby rozszerzenia zakresu informacji o szkole ze względu na zainteresowanie jakiegoś podmiotu zewnętrznego, zwracałby się on do dysponenta bazy informacyjnej z prośbą o uzyskanie takich informacji. Tylko dysponent bazy informacyjnej miałby uprawnienie zwrócenia się do szkoły o ich dostarczenie - jednorazowe lub systematyczne, ale wówczas musiałoby ono w ciągu roku zostać włączone do programu komputerowego stale obsługującego daną szkołę.
- Zewnętrznym (państwowym) i jedynym sposobem badania jakości pracy szkoły powinny być egzaminy zewnętrzne. Jeżeli uczniowie danej szkoły osiągają słabe wyniki (np. 30% spośród nich ma poniżej średniej regionalnej), to danej placówce państwo, po ustalonym okresie naprawczym (np. przy 40% daje roczne ostrzeżenie) odbiera uprawnienia szkoły publicznej. Wystarczą trzy osoby (podstawówki, gimnazja, ponadgimnazjalne) w danym regionie, które śledzą wyniki egzaminów. Może mogą być umocowane przy OKE?).
- Zakres autonomii każdej placówki powinien określać właściciel szkoły, czyli tzw. organ prowadzący. Organ prowadzący odpowiada za wszystko i tu trzeba byłoby dokonać "rewolucyjnych" zmian w tzw. Karcie Nauczyciela, co do obowiązku realizowania, np.: awansu nauczyciela (np. uprawnienia dotyczące wykształcenia), sposobu zatrudniania (zlecenie, dzieło, etat) i jeszcze kilkanaście strategicznych i taktycznych zapisów - ale nietrudnych do ustalenia.
- Dyrektor placówki wygrywając konkurs winien zawrzeć na uzgodniony okres "pakt autonomiczny". Przystępując do konkursu kandydat z góry wie co może zrobić z punktu widzenia organu prowadzącego, w jakim zakresie może wprowadzać zmiany, jak organ prowadzący będzie badał realizację zawartego z nim kontraktu, kiedy może umowę rozwiązać itd. Z kolei organ oddaje dyrektorowi placówkę i (poza powyższym) nie wtrąca się w sposób jej prowadzenia. Jeżeli dany dyrektor ma bardzo dobre wyniki pracy, to organ prowadzący może (powinien) zmienić (złagodzić) swoje nadzorcze wymagania, czyli dać dyrektorowi więcej autonomii.
- Należy natychmiast rozpocząć dyskusję o autonomii szkoły i głębokiej decentralizacji systemu zarządzania oświatą
- Spisać, które ustawy przeszkadzają w zarządzaniu finansami szkolnymi i organizacji szkoły - postulować stosowne zmiany np. ustawy o finansach publicznych w kontekście wykorzystania środków zarobionych przez szkoły
- Wykonać pracę, polegająca na spisaniu, które dokumenty szkolne są rzeczywiście wskazane przez odpowiednie rozporządzenia jako obowiązujące, a które wynikają z radosnej twórczości urzędników i należy je odrzucić
- Obowiązkowe powinno być uzasadnianie, jaki jest cel zbierania danych, jak zostaną wykorzystane.
|